Wczytywanie
Autor: admin
W Ewangeliach synoptycznych znajdujemy jeszcze jeden opis powołania na ucznia. Tym razem dotyczy on Lewiego, czyli Mateusza. Jezus powołał go niejako mimochodem, przechodząc koło urzędu celnego, gdzie pracował. Wezwał go używając właściwej sobie krótkiej formuły: akoluthei moi, «pójdź za mną» (Łk 5,27). Nie było żadnych pytań, żadnego dialogu gwoli uściślenia warunków. Ewangelista jedynie notuje, że Mateusz powstał i poszedł za Nim "pozostawiwszy wszystko" (w.28). Tak jak gdyby chciał się wreszcie uwolnić od swojej pracy, uciec od niej, jak gdyby mu ona ciążyła. Oto teraz nadarzyła się świetna okazja, by to uczynić. Jezus go wyzwolił. Szczęśliwy organizuje w domu wielkie przyjęcie, na które prócz Jezusa i Jego uczniów zaprasza też swoich przyjaciół — innych celników. Staje się to powodem do szemrania ze strony faryzeuszów i uczonych w Piśmie, gdyż dla nich celnik to grzesznik i kolaborant, a pójść do jego domu — to zaciągnąć rytualną nieczystość, nie mówiąc o zgorszeniu i poważnym nietakcie. Jezus jednak powołuje tych, 'których sam chce' (Mk 3,13): «nie przyszedłem bowiem wezwać sprawiedliwych, lecz grzeszników» (Mt 9,13). Dla nikogo zatem droga 'ucznia Jezusa' nie jest zamknięta, nikt w Jego oczach nie jest przekreślony i odepchnięty. Grzesznik może tak samo być powołanym, co więcej, może stać się nawet Apostołem i przyjacielem Pana.

Niezależnie od wypowiedzi Jezusa dotyczących warunków pójścia za Nim skierowanych do niektórych powoływanych przez siebie osób (zwłaszcza sceny z bogatym młodzieńcem i pewnym uczonym w Piśmie), w Ewangeliach synoptycznych znajdujemy także wskazania generalne w tej materii. Odnoszą się one do wszystkich, którzy pragną zostać Jego uczniami: "jeżeli ktoś chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i (wtedy) niech idzie za mną' (Mt 16,24). Warunkiem pójścia za Jezusem jest zatem odrzucenie samego siebie, swego 'ja', ciągłego stawiania siebie na pierwszym miejscu, szukania swojej własnej wyłącznie korzyści czy przyjemności. 'Wziąć krzyż swój' (św. Łukasz dodaje: "każdego dnia", 9,23), to znaczy zapewne zaakceptować siebie takim, jakim się jest, spełniać systematycznie i wytrwale codzienne obowiązki rodzinne, społeczne, przyjąć z cierpliwością wszelkie niepowodzenia, niezrozumienia, lekceważenie, chorobę. "Kto idzie za mną, a nie bierze swego krzyża, nie jest mnie godzien" (Mt 10,38), nie jest moim uczniem. W szkole Jezusa nie ma kibiców i 'sympatyków', albo się jest za, albo przeciw. "Nie jest mnie godzien ten, kto miłuje ojca i matkę ponad mnie..., kto miłuje syna i córkę ponad mnie" (w.37), to znaczy ten, kto ma zachwianą hierarchię wartości, kto stawia człowieka ponad Bogiem. Dopiero miłość do Boga nadaje właściwy wymiar poprawnej miłości do czło¬wieka, czyni ją autentyczną i pełną.

data dodania: środa, 20 stycznia 2010r.
wstecz
05 / 2024
Po
Wt
Śr
Cz
Pt
So
Nd
29
30
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
zobacz najnowsze materiały multimedialne