Z jednej owcy lub kozła otrzymywano zaledwie cztery stronice manuskryptu. Średniej wielkości kodeks (ok. 200-250 stronic formatu 25x19 cm) zawierający jakąś grupę pism Nowego Testamentu, wymagał skóry z przynajmniej 50-60 owiec lub kozłów. Pełne wydania NT potrzebowały znacznie większej ilości skór. Na największy kodeks biblijny zwany codex Gigas (czyli “kodeks gigant”) przechowywany aktualnie w Sztokholmie, a wykonany na początku XIII wieku w monastyrze na terenie Czech, którego karty po rozłożeniu mają rozmiary 102 cm szerokości x 91.5 cm wysokości, potrzeba było skór aż ze 160 osłów (!).
Z produkcją manuskryptów wiązały się więc ogromne koszty. Posiadanie nawet jednego pełnego tekstu NT było niezłą fortuną, tym bardziej, gdy był on bogato zdobiony przez artystów i ilustrowany kolorowymi miniaturami. Na takie edycje mogły sobie pozwolić jedynie osoby z wyższych klas społecznych. Do naszych czasów dochowało się szczęśliwie szereg takich egzemplarzy, a wszystkie one reprezentują tzw. bizantyjski typ tekstu, czyli wywodzą się z bogatych, cesarskich skryptoriów.
Pergamin królowal niemal niepodzielnie aż do wieków średnich, kiedy to od XII w. powoli wyparł go papier (produkowany z bawełny, konopi lub lnu), wynaleziony w Chinach w I w. n.e., a do Europy przywieziony przez kupców arabskich w wieku VIII.
Zwoje i kodeksy
W świecie grecko-rzymskim dominowały najpierw zwoje papirusowe, potem pergaminowe. Produkowano je sklejając poszczególne karty papirusowe ze sobą (lub zszywając karty pergaminowe nicią z jelit zwierzęcych), a następnie nawijając na drewniany wałek, zwany z łaciny rodałem. W ten sposób powstawał “zwój”, czyli wolumen” (z łc. volumen, “coś, co jest nawinięte”). Długość zwoju była regulowana względami praktycznymi i wygodą użytkowania, i dlatego rzadko kiedy przekraczała 10 m. Dzieła dłuższe dzielono zatem na dwa lub trzy zwoje. Stąd też i dwie najdłuższe księgi Nowego Testamentu: Ewangelia wg św. Łukasza oraz Dzieje Apostolskie, pomyślane pierwotnie przez ich autora jako jedno dzieło, wydane zostały z konieczności w dwu “tomach”, czyli na dwu zwojach po mniej więcej 9,5 m każdy.
Na zwojach papirusowych pisano wyłącznie po wewnętrznej stronie: poziomy układ włókien ułatwiał pisanie. Jeśli niekiedy zapisywano teksty z obu stron (por. Ez 2,10; Ap 5,1), taki zwój nazywano wówczas opistografem. Pisano w kolumnach szerokości od 5 do 7,5 cm, co w efekcie dawało trzy (tak w codex Vaticanus) lub cztery (tak w codex Sinaiticus) kolumny tekstu na jednej karcie.
Zwoje nie były zbyt wygodne w użytkowaniu, choćby ze względu na ich wagę i rozmiary. Przy czytaniu trzeba było jedną ręką zwój stopniowo rozwijać trzymając go za drewniany rodał, a drugą ręką sukcesywnie zwijać. Dosyć kłopotliwe było także szukanie odpowiednich fragmentów tekstu biblijnego, np. dla potrzeb dyskusji teologicznej czy katechezy. Dlatego też już na przełomie I i II wieku pojawił się we wspólnotach kościelnych (najpierw w Antiochii Syryjskiej) tzw. kodeks, czyli forma pierwotnej książki o znacznie mniejszej wadze i łatwiejszym dostępie do potrzebnych fragmentów tekstu świętego. Najstarszy znany nam fragment Nowego Testamentu (J 18,31-33.37-38), tzw. papirus Rylandsa, czyli p52, pochodzący z roku 125 a znaleziony w Egipcie, jest właśnie kartą z kodeksu.