Wczytywanie

Zanim trafiłem na Kurs Alfa Bóg w moim życiu był odległy, najczęściej przypominałem sobie o Nim wtedy, gdy desperacko potrzebowałem pomocy. Z roku na rok moja wiara pomalutku gasła. Nie potrafiłem cieszyć się z małych rzeczy. Bywały chwile szczęścia, ale nie trwały długo. Nie mogłem odnaleźć wewnętrznej radości, choć usilnie jej poszukiwałem w różnych dziedzinach życia. Czasami pojawiał się we mnie zachwyt, ale szybko przechodził. Szukając wewnętrznego zaspokojenia zaśmiecałem coraz bardziej swoje życie. Odczuwałem strach przed ludźmi, obawiałem się odrzucenia.

Wątpiłem w Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, myślałem, że ktoś się w tej sprawie pomylił, że to jakiś przypadek, że ludzie to wydarzenie przyjęli po prostu na słowo. Nie zgadzałem się w wielu sprawach z Kościołem katolickim. Obwiniałem księży za to, że Msze są nudne. Dla mnie Msza Święta była czasem kiedy mogłem pomyśleć o tym, co będę robić następnego dnia. Ten stan rzeczy powodował, że powoli traciłem jakąkolwiek więź z Kościołem, uważałem, że to nie ma sensu. Popełniałem ciągle te same grzechy. W końcu przestałem do Kościoła chodzić. Chrześcijaństwo było według mnie smutną religią hołdującą cierpieniu.

Moja dziewczyna dążyła do czystości przedmałżeńskiej. Mnie ciężko było zaakceptować jej stanowisko, nie rozumiałem dlaczego tak postępuje - przecież nikt tak nie żyje. Sam czułem się zniewolony przez moje ciało. Doświadczałem jak przez to rośnie mój egoizm, jak moje " ja", "dla mnie" brało górę, jak siebie stawiałem w centrum.

Potem to właśnie dzięki Ani oraz Marioli, która wcześniej jej opowiedziała o kursie znalazłem się na Alfie (dziękuję Wam bardzo!). Początkowo nie chciałem przyjść. Tłumaczyłem, że mam dużo pracy, że nie mam na to czasu. Po roku nastąpił przełom, chciałem sprawdzić o co tu chodzi. Szczególnie zastanawiało mnie, z czego się cieszą wszyscy ci, którzy w kursie uczestniczyli.

Po Kursie Alfa moje życie się zmieniło! I to Pan Bóg je przemienił. Stało się tak, jakbym zrozumiał największy dowcip życia - Bóg jest i jest bardzo blisko! Od tego memenu radość panuje w moim sercu. Kiedy wracałem po weekendzie Alfa do domu myślałem: "To teraz sobie podziałamy Panie Boże razem. Ja byłem nieudolnym kierowcą, teraz Ty kieruj". I tak się dzieje. Spotykam Boga wszędzie - w uśmiechu pani na poczcie, w słońcu rano, w pracy. To tak jakby ktoś dał mi nowe oczy. Czuję, że Pan jest blisko, tuż obok mnie każdego dnia, że mnie prowadzi, dodaje odwagi oraz daje motywację do życia.

Któregoś dnia Pan Jezus szepnął mi do ucha jedno słowo - Pasja. Wcześniej nie oglądałem filmu Mela Gibsona. Wstrząsnął mną bardzo mocno..., połowę filmu przepłakałem, dziewczyna podawała mi nowe chusteczki. Uwierzyłem w Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa! Świadomie przyjąłem Go jako mojego Pana i Zbawiciela. Uświadomiłem sobie, że Bóg tyle dla mnie zrobił, tak bardzo się poświęcił, wiedziałem, że jestem Mu winny wyznanie grzechów.

Wyspowiadałem się! Och, jak się dobrze czułem - lekki jak piórko, uśmiech na twarzy od ucha do ucha. Ja nie chodziłem – unosiłem się tuż nad chodnikiem. Doświadczyłem prawdziwej wewnętrznej radości serca. Msze Święte stały się cudowne, żywe, ciekawe. Zacząłem rozumieć słowa Pisma Świętego, które faktycznie poruszały moje serce. Chrześcijaństwo stało się bardzo atrakcyjne. Nigdy wczesniej nie śpiewałem piosenek religijnych, a teraz uwielbianie Boga śpiewem daje mi wiele radości. Doznałem pokoju w modlitwie, a w chwilach cierpienia to Jezus mnie wspiera. W czystości przedmałżeńskiej dostrzegłem wartość. Pan Jezus uwolnił mnie od samogwałtu. Uleczył moje rany z dzieciństwa, które gdzieś głęboko skrywałem.
Doświadczyłem dużo małych cudów, o których mógłbym pisać kolejne strony.

Pan Bóg jest cudowny i kocha wszystkich doskonałą miłością. Jest też bardzo cierpliwy -  długo na mnie czekał. I za to Chwała Tobie Panie!

Przemek

data dodania: środa, 30 marca 2011r.
wstecz
04 / 2024
Po
Wt
Śr
Cz
Pt
So
Nd
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
zobacz najnowsze materiały multimedialne