Wczytywanie
Autor: admin

Ewangelia wg św. Łukasza
Uzupełnieniem bogatego obrazu Maryi w ujęciu Łukaszowym są sceny Narodzenia i Ofiarowania Jezusa. W tej pierwszej Jezus, Pan i Mesjasz, jest ukazany jako przychodzący na świat w stajni betlejemskiej, w żłobie, w warunkach urągających Jego godności (2,1-20). Maryja to widzi i czuje, i zapewne boleśnie to ją dotyka. Może nawet w jej sercu rodziło się pytanie, czy nie ma w tym jakiejś jej winy, może wraz z mężem nie dołożyła wszelkich starań, aby znaleźć miejsce godziwe, odpowiednie do godności i misji Jezusa, zwiastowanej jej przez anioła Gabriela? W każdym razie Łukasz ukazuje ostatecznie Maryję jako zachowującą i rozważającą wszystkie te trudne sprawy w swoim sercu (2,19). Jest zatem niewiastą medytacji i modlitwy, czyli żywego dialogu z Bogiem.

Z kolei scena ofiarowania w świątyni jerozolimskiej (2,22-38) to z pewnością nie tylko wypełnienie nakazu Prawa Mojżeszowego, nakazującego przedstawić pierworodne dziecko Panu, ale też jej głęboka świadomość, że sama, o własnych siłach, nie będzie w stanie zatroszczyć się w pełni o Jego bezpieczeństwo i właściwy rozwój: to może uczynić tylko Bóg - Bóg Ojciec. A zatem idzie do świątyni, by wypełnić nakaz Prawa, ale i by spełnić matczyny obowiązek serca: dać dziecku to, co najważniejsze - pełne bezpieczeństwo. Maryja jawi się zatem w tej scenie jako niewiasta całkowicie posłuszna Prawu Mojżeszowemu i tradycji Narodu, ale też i jako Matka kochająca i właściwie, roztropnie, zatroskana o los swego dziecka.

Scena ofiarowania Jezusa to też i słowa Symeona o mieczu, który przeniknie matczyne serce (2,34n). Te przykre słowa padają w kontekście zapowiedzi odrzucenia Jezusa przez część spośród Jego narodu: będzie znakiem, któremu sprzeciwiać się będą. Maryja jest zatem matką cierpiącą, ale jej cierpienia wynikają przede wszystkim z troski o jej Syna. Cierpi, bo kocha.

Wreszcie scena znalezienia dwunastoletniego Jezusa w świątyni jerozolimskiej (2,41-50). Można sobie wyobrazić stres matki, która zagubiła własne dziecko i teraz nawet nie wie dokładnie, gdzie je szukać. Mija dzień, nadchodzi noc i trzeba przerwać poszukiwania. Czy można było spokojnie zasnąć, jak gdyby nic się nie stało? Jak przeczekać te długie nocne godziny, zanim będzie można na powrót wznowić poszukiwania Jezusa? I zapewne te myśli, które krążyły nieustannie po głowie, dręcząc sumienie: czy jestem dobrą matką? czy nie powinnam była wcześniej rozejrzeć się za Jezusem, zanim upłynął cały dzień drogi? czy mój brak właściwego działania nie pokrzyżuje Bożych planów? czy nie narażę się na gniew Boży z tego powodu? itp.

Dopiero “po trzech dniach”, jak podaje Łukasz Ewangelista, Rodzice odnaleźli Jezusa w świątyni, a Maryja strofując Go (“dziecko, dlaczego nam to uczyniłeś?”) daje też wyraz swemu ogromnemu cierpieniu i stresowi, który uciskał jej serce: “oto ojciec twój i ja z wielkim bólem serca szukaliśmy Ciebie” (2,48). Termin grecki wykorzystany w tym sformułowaniu (odynōmenoi) wskazuje właśnie na silny stres i niepokój serca.

data dodania: wtorek, 12 maja 2015r.
wstecz
04 / 2024
Po
Wt
Śr
Cz
Pt
So
Nd
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
zobacz najnowsze materiały multimedialne