Wczytywanie
Autor: admin

Cierpienie widziane okiem świętych

Cierpienie stało się udziałem wielu świętych Kościoła, np. św. Róża z Limy umierając w wieku ok. 25 lat miała powiedzieć, że jeśli dalej żyć, to tylko po to, by cierpieć. Siostra Faustyna zapisała w swoim Dzienniczku prośbę skierowaną do Jezusa, aby nie doświadczał jej więcej różnymi cierpieniami, bo czuje się jak cięciwa łuku naciągnięta do granic wytrzymałości i boi się, że jeszcze chwila, a ta cięciwa pęknie. Z kolei św. Teresa Benedykta od Krzyża (czyli Edyta Stein) uwieczniła w swych notatkach znamienne uwagi na temat “fenomenologii” cierpienia: “Kto należy do Chrystusa, musi przeżyć całe Jego życie. Musi dojrzewać do wieku Chrystusowego, musi z Nim wejść na drogę krzyżową, przejść przez Ogrójec i wstąpić na Golgotę. Lecz wszystkie cierpienia zewnętrzne są niczym w porównaniu z ciemną nocą duchową, gdy gaśnie Boskie światło i milknie głos Pana. Bóg jest w tym doświadczeniu blisko, lecz ukrywa się i milczy. Dlaczego? Są to Boże tajemnice, których choć do końca nigdy nie przenikniemy, przecież możemy je nieco zrozumieć”. I wyjaśnia to dalej w następujący sposób: “Chrystus jest Bogiem i człowiekiem; ten więc, kto chce żyć z Nim, musi uczestniczyć zarówno w Jego Boskim, jak i ludzkim życiu. Natura ludzka, którą Chrystus przyjął, dała Mu możność cierpienia i śmierci. Natura Boska, którą posiadał odwiecznie, nadała temu cierpieniu i śmierci wartość nieskończoną i moc odkupieńczą. Męka i śmierć Chrystusa powtarzają się w Jego Ciele Mistycznym i jego członkach. Każdy człowiek musi cierpieć i umierać, lecz jeśli jest żywym członkiem Mistycznego Ciała Chrystusa, jego cierpienie i śmierć nabierają odkupieńczej mocy dzięki Boskości Tego, który jest jego Głową” (Liturgia Godzin. Tom Dodatkowy, 1705n).

Wytrwać aż do końca

Jak widzimy, cierpienie stało się udziałem Syna Bożego, w Jego cierpieniu miało potem udział wielu świętych, także nasze życie jest naznaczone cierpieniem i trudem. Ale chrześcijanin zawsze może w nim znaleźć wartość i przekuć to zło w dobro duchowe. Do takiej właśnie postawy zachęca nas Jezus. A przede wszystkim do wytrwania: “Wtedy wydadzą was na udrękę i będą was zabijać, i będziecie w nienawiści u wszystkich narodów, z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca (ho de hypomeinas eis telos), ten będzie zbawiony” (Mt 24,9.13). Co to jednak znaczy: “wytrwać do końca”? Do końca cierpienia, choroby? Nie. To oznacza wytrwać aż do końca swego życia na ziemi. A zatem Jezus - ku naszemu zdumieniu - nie zapowiada nam, swoim uczniom, dolce vita, czyli takiego sielankowego, szczęśliwego życia tutaj, na ziemi, pozbawionego wszelkich cierpień. Wbrew pozorom, nie będzie jakiegoś czasu odpoczynku od dźwigania codziennego krzyża. Potwierdzają to inne teksty biblijne: “Brat wyda brata na śmierć i ojciec swoje dziecko; powstaną dzieci przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. I będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mojego imienia. Lecz kto wytrwa do końca (ho de hypomeinas eis telos), ten będzie zbawiony” (Mk 13,12n). Natomiast św. Jan w liście do Kościoła w Smyrnie pisze: “Przestań się lękać tego, co będziesz cierpiał. Oto diabeł ma niektórych spośród was wtrącić do więzienia, abyście próbie zostali poddani, a znosić będziecie ucisk przez dziesięć dni. Bądź wierny aż do śmierci (pistos achri thanatū), a dam ci wieniec życia” (Ap 2,10). Oba teksty wyraźnie łączą koniec cierpienia dopiero z końcem ludzkiego życia. Dobrzy chrześcijanie nie będą zatem zachowani od cierpienia, od śmierci, ale mają wytrwać z Chrystusem aż po śmierć. Warto tu przywołać choćby chorobę i śmierć bł. Jana Pawła II.

Nic więc dziwnego, że już św. Augustyn napisał: «Pismo św. nie obiecuje nam pokoju, ciszy i bezpieczeństwa. Przeciwnie. Ewangelie nie zamilczają utrapień, ucisków i zgorszenia. Jednakże, ‘kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony’ “ (LGD, 351). Ten sam Doktor Kościoła w Liście do Proby zamieszcza następującą zachętę: “powinniśmy ufać Panu, naszemu Bogu, że jeżeli nie oddala utrapień, to nie dlatego, iż o nas zapomina. Raczej cierpliwie znosząc zło spodziewajmy się dostąpienia dóbr większych. W taki bowiem sposób ‘moc w słabości się doskonali’ “ (LG, IV, 333). Jedno, czego chrześcijanin winien unikać, to cierpienie wywołane własnymi grzechami: “Nikt jednak z was niech nie cierpi jako zabójca albo złodziej, albo złoczyńca, albo jako [niepowołany] nadzorca obcych dóbr! Jeżeli zaś [cierpi] jako chrześcijanin, niech się nie wstydzi, ale niech wychwala Boga w tym imieniu!” (1P 4,15n).

Ks. Dr Wojciech Michniewicz

data dodania: środa, 18 marca 2015r.
wstecz
05 / 2024
Po
Wt
Śr
Cz
Pt
So
Nd
29
30
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
zobacz najnowsze materiały multimedialne