– Żałuję, że byłem idiotą i skrzywdziłem dwie dziewczyny. Przez moją niewierność - mówi otwarcie Krzysztof Krawczyk. - Dlatego dla mnie największą wartością w małżeństwie jest wierność - mężczyzna musi mieć honor. Przy Ewie odzyskałem go. Jedna z moich żon - bo miałem dwie - Halina Żytkowiak już nie żyje. Drugą opiekujemy się, jak możemy. Odeszła ode mnie, ale stało się. Nie potrafiłem być wiernym mężem. (...) Monogamia dotarła do mnie szczęśliwie przy Ewuni.
Krzysztof i Ewa Krawczykowie są małżeństwem od 1985 roku. To trzecia żona aktora. Poślubił ją, kiedy jeszcze mieszkał w Stanach Zjednoczonych. Gdy wrócili do Polski, okazało się, że ich małżeństwo w świetle polskiego prawa jest nieważne. Postanowili więc zalegalizować swój związek. Najpierw wzięli ślub cywilny, a w 1998 roku kościelny.
Krawczykowie stanowią przykładne małżeństwo. Jednak dwa pierwsze związki piosenkarza, jak sam przyznaje, z jego winy dalekie były od ideału.
Obecne małżeństwo to jednak dla niego świętość.
– Nigdy bym Ewy nie skrzywdził. Ktoś mnie kiedyś zapytał: "No ale jakbyś miał taką, żeby zdradzić?". Wie pan jak była moja pierwsza myśl? Wolałbym nie żyć - mówi Krawczyk.
www.onet.pl