Wczytywanie

Mam na imię Magdalena. Już w  pierwszych dniach mojego życia zostałam przez mamę powierzona  opiece Maryi. Od dziecka czułam jakąś pociągającą moc Eucharystii,  pomimo iż nie rozumiałam do końca, co tak naprawdę dzieje się podczas Mszy Św. Jednak dzięki codziennemu uczestnictwu nabierałam siły na każdy dzień. W dzieciństwie byłam bardzo wyśmiewana z powodu rozszczepu lewej wargi, złej wymowy i krzywych zębów, ale mimo wszystko czułam się naprawdę szczęśliwa. Uwagi rówieśników jakby nie trafiały do mnie. Wiem, że było ich dużo, ale nie pamiętam żadnej urazy, żadnego smutku spowodowanego wyśmiewaniem.

Nie mogłam doczekać się momentu przyjęcia Chrystusa. Dzień mojej Pierwszej Komunii Św. był niezwykle ważnym czasem w moim życiu. Niestety potem zaczęło być już mi coraz mniej „po drodze” do kościoła. Uważałam, że i tak jestem dobrą katoliczką chodzącą na Mszę co niedziela, a czasem i w środę. Zauważyłam jednocześnie, że cała moja wewnętrzna siła gdzieś zniknęła. Zaczęły dochodzić do mnie wszelkie krzywdzące słowa, każda negatywna uwaga. Szczególnie bolały mnie wyzwiska chłopaków. Coraz bardziej cierpiałam. Aż przyszedł moment, kiedy postanowiłam pokazać znajomym, że mogę się dobrze bawić. Złamałam przysięgę złożoną mojemu Jezusowi, którego kiedyś tak pragnęłam przyjąć, zaczęłam pić alkohol. Zostałam zaakceptowana. Nie czułam się z tym dobrze, ale przynajmniej nie przezywano mnie. Z czasem przyzwyczaiłam się do mojego nowego życia. Pozornie odpowiadało mi to, że byłam uważana za imprezową osobę. Ponieważ rodzice bardzo mi ufali, pozwalali na wyjazdy, które innym były zabronione. To bardziej spotęgowało zainteresowanie moją osobą. W tym czasie zdarzało się, że przyjmowałam Pana Jezusa pomimo grzechu ciężkiego, ponieważ mama ciągnęła mnie do Komunii, a ja nie potrafiłam się przyznać, że nie jestem w stanie łaski.

Ten czas trwał dobrych kilka lat, aż poczułam pustkę, poczułam, że to nie moje życie, że nie jestem szczera sama przed sobą. Zaczęłam szukać. Wtedy usłyszałam o Alfie, po roku zaczęłam uczestniczyć w spotkaniach wspólnoty Ezechiasz. Bóg uzdrawiał mnie powoli, ponieważ moje serce zostało tak poranione, że nie potrafiłam się otworzyć, bałam się ludzi, bałam się kolejnych zranień. Wszystko się zmieniło w czasie rekolekcji z Ojcem Manjackalem, kiedy wróciłam do tego momentu, od którego wszystko zaczęło się psuć. Zobaczyłam, że kłopoty i lęki miały początek właśnie wtedy. Pan pokazał mi na nowo moc  Eucharystii i tę moją wiarę, którą miałam jako dziecko. Poczułam się jakby sam Bóg wziął mnie za rękę, zaprowadził w Swoje święte miejsce i powiedział: “Zobacz, to jest Ciało moje, które za ciebie zostało wydane, ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za ciebie została wylana. Kiedyś przyjmowałaś Mnie z wiarą, którą potem utraciłaś”. Kiedy przyjęłam tę prawdę, Bóg mnie uzdrowił, dał mi nowe serce, uczynił moje serce według serca Swojego. To jest niezwykłe, jakbym przeszła jakąś operację „na samopoczucie”. Bóg jest Wielki. Chwała Panu za Jego Miłosierdzie!

Magdalena

data dodania: poniedziałek, 24 października 2011r.
wstecz
04 / 2024
Po
Wt
Śr
Cz
Pt
So
Nd
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
zobacz najnowsze materiały multimedialne