Wczytywanie

Szczęść Boże! Chciałbym się podzielić z wami moim świadectwem, tym, jak Bóg mnie zmienił.

Całe moje wcześniejsze życie spędzałem na “imprezowaniu”, piciu alkoholu; wypaliłem tysiące papierosów, w głowie miałem tysiące nieczystych, obrzydliwych myśli; fizyczne pożądanie stało się moją codziennością. Chodziłem do Kościoła i choć jednałem się z Bogiem w Sakramencie Spowiedzi Świętej, spożywałem Jego Ciało w Sakramencie Eucharystii, to już kilka dni później wracałem do starego życia bez Niego. Modlitwy wieczorne z czystego lenistwa odmawiałem na leżąco, porannych w ogóle nie praktykowałem. Wiodłem życie puste, bez celu i jakiegokolwiek sensu...

Było mi z tym źle, ale wydawało się, że porzucenie tego wszystkiego jest niemożliwe, że tak już musi być, czułem, że robię źle, a jednocześnie było mi całkiem przyjemnie. Potrzebowałem ten stan zmienić, lecz wiedziałem, że sam nie dam rady.

Na co dzień w pracy rozmawiałem ze znajomym, który swego czasu uczęszczał na kurs Alfa. Radziłem się go w różnych aspektach mojego życia i po pewnym czasie otrzymałem zaproszenie na ten właśnie kurs, edycję XIX. Właśnie ten kolega okazał się pierwszym drogowskazem na skrzyżowaniu mojego życia. Dziękuję Ci Paweł.

Na początku sceptycznie podchodziłem do wszystkiego, co słyszałem na kursie, choć przyznam, że wykłady były bardzo interesujące, a słowa, które słyszałem wchłaniałem tak, jak sucha gąbka wchłania wodę. Szybko stwierdziłem, że życie, które prowadzę, to nie jest moje życie, nie takim mnie Pan Bóg stworzył... Wtedy powiedziałem malutkie “nie” (tak mi się przynajmniej wydawało).  Z dnia na dzień nabierałem chęci do życia. A w dniach 20-21 listopada całe moje dotychczasowe grzeszne życie zostało przemienione, uzdrowione. W tych dniach Bóg w postaci Ducha Świętego zstąpił na mnie i otworzył mi oczy, łzami wypłukał moje grzechy. Wylałem z siebie wszystko to, co tłumiłem przez długie lata, dorosły mężczyzna płakał jak małe dziecko, płakałem szczerymi łzami, łzami, które przynosiły mi ukojenie. Bóg skruszył moją wewnętrzną skorupę, rozbił dzielący nas mur, pokazał, że nadal mnie kocha, pokazał, że nigdy nie przestał. Kocha mnie i nie ma mi za złe, że czekał na mnie tyle czasu. Udowodnił, że jest prawdziwym Ojcem, który czeka na powrót swojego dziecka, tak jak biblijny ojciec czekał na powrót syna marnotrawnego (Łk 15,11-32).

Dzięki Jego Dobroci i Miłosierdziu nie piję alkoholu, nie palę papierosów. Początkowo sądziłem, że wszystko stało się za przyczyną mojej silnej woli, dziś, wiem już, że silna wola nie wystarczy, by w ciągu jednego dnia rzucić nałóg i do niego nie powrócić. Dnia 21.11.2010 r. zmarła bardzo bliska mi osoba, babcia. Ja jednak tego dnia nie czułem ani żalu, ani smutku. Czułem szczęście, że odeszła do domu Boga Ojca. Dziękowałem Bogu, że pozwolił nam z nią być pół roku dłużej, ponieważ mógł ją przecież zabrać do siebie już w czerwcu. Śliczna Aldonka, bo tak moja mama żartobliwie mówiła do swojej mamy, jest teraz naprawdę szczęśliwa, w to wierzę i modlę się za nią.

W trakcie trwania kursu poznałem wspaniałych ludzi, takich, którzy mnie rozumieją i których ja rozumiem. Cieszyli się oni z mojego nawrócenia, cieszyli się gdy płakałem. Radowali się, że kolejna zagubiona owieczka dołączyła do owczarni Pana.

Mam wielu znajomych, kilku bliskich mi przyjaciół, uśmiech pewnej osoby jest dla mnie szczególny i bardzo chciałbym, by i oni, tak jak ja, doświadczyli miłości Bożej, by uwierzyli w Jezusa Chrystusa Syna Bożego; człowiek dobrze czuje się wśród ludzi, którzy go rozumieją...

Uśmiecham się, gdy przypominam sobie słowa słyszane podczas  kursu: ”Weekned Alfa” zmieni wasze życie, zobaczycie. Doświadczyłem tego, Bóg wyzwolił mnie z grzechu, w którym tkwiłem tak długo.
„Odwaga wiary wiele kosztuje, ale wy nie możecie przegrać miłości! Nie dajcie się zniewolić! Nie dajcie się uwieść ułudom szczęścia, za które musielibyście zapłacić zbyt wielką cenę, cenę nieuleczalnych często zranień lub nawet złamanego życia!”
Jan Paweł II (Sandomierz, 12.06.1999 r.)

Cieszę się bardzo, bo uwierzyłem, że Bóg istnieje i działa w moim życiu, Chrystus żyje! Jest przy mnie w  codzienności, zasiada ze mną do śniadania, obiadu i kolacji, dziękuję Mu za to! I chcę dawać o Nim świadectwo innym.

Wcześniej nie doceniałem tego, co miałem, dziś dziękuję za wszystko. On uwrażliwił moją duszę, płaczę widząc obrazek, płaczę przy muzyce, płaczę też bez powodu, z radości; padający śnieg zdaje się być nawet piękniejszy. Wszystko nabrało nowego znaczenia. Msze Święte są dla mnie święte; słucham, uczestniczę i uwielbiam Boga tak głośno i szczerze jak tylko potrafię. Kiedyś wstydziłem się śpiewać w kościele, dziś moja chęć uwielbienia Boga przez osobę Jezusa Chrystusa jest tak wielka, że miałbym ochotę zapisać się nawet do scholi. On pokazał mi drogę, walczył o mnie tyle lat, nie wyrzeknę się tego ponownie.

"Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia!" [Flp 4,13]

Podjąłem też decyzję, trudną decyzję, z którą zmaga się niejeden związek, decyzję, która zwie się: czystość przedmałżeńska. Nasze ciało to Świątynia Ducha Świętego, oddałem swoje ciało Jezusowi, niech sprawuje nad nim całkowitą władzę i posługuje się nim na swoją chwałę, bo ono należy do Niego.

Chwała Panu!

Piotr


data dodania: środa, 9 marca 2011r.
wstecz
04 / 2024
Po
Wt
Śr
Cz
Pt
So
Nd
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
zobacz najnowsze materiały multimedialne