Ale to jeszcze nie wszystko w naszym zagłębianiu się w apostolskie życiorysy. Spójrzmy na koniec na postać Szymona Piotra. Jest emocjonalny, porywczy, w wieczór Wielkiego Czwartku zarzeka się ostro: «życie moje oddam za Ciebie!» (J 13,37), a jeszcze tej samej nocy trzy razy ze strachu wypiera się Jezusa, twierdząc, że Go w ogóle nie zna. Dwukrotnie uczynił to pod przysięgą: «zaprzeczył pod przysięgą: „nie znam tego człowieka”» (Mt 26,72); «wtedy począł się zaklinać i przysięgać: „nie znam tego człowieka”» (26,74). Tak nie postąpił nawet Judasz, o którym powiedzieliśmy, że jego zasadniczym motywem działania była chciwość pieniędzy.
Marek Ewangelista, opisując scenę pojmania Jezusa w nocy w Ogrodzie Oliwnym, pisze: «wtedy opuścili Go wszyscy i uciekli. A pewien młodzieniec szedł za Nim, odziany prześcieradłem na gołym ciele. Chcieli go chwycić, lecz on zostawił prześcieradło i nago uciekł od nich» (14,50nn). Autor podaje tu szczegóły znane tylko jemu osobiście, stąd jest wielce możliwe przypuszczenie, że przyznaje się tu do własnej ucieczki - i to nago - celem uniknięcia aresztowania. Mamy tu zatem prawdziwy Ogród Oliwny: wszyscy uczniowie uciekli, jeden nago; w takim momencie, kiedy On najbardziej potrzebował ich obecności.
Nasuwa się więc natrętne pytanie: Dlaczego Jezus takich wybrał? Przecież «przywołał do siebie tych, których sam chciał» (Mk 3,13), był całkowicie wolny w swojej decyzji. A w tym gronie Dwunastu jeden to kolaborant i zdrajca, drugi złodziej, trzeci tchórz, inni to karierowicze, jeszcze inny to niemal terrorysta — “idealna” wspólnota uczniów... Rysuje się nam zatem bardzo wyraźnie negatywny jej obraz. Okazuje się, że byli zwykłymi, przeciętnymi, uwikłanymi w rozmaite słabości ludźmi. Nie byli żadnymi świetlanymi przykładami, których blask dotychczas nas porażał i onieśmielał. Okazuje się też pośrednio, ku naszemu zdumieniu i - przyznajmy - zadowoleniu, że my wcale nie jesteśmy od nich gorsi. Co więcej, może nawet wielu z nas przyzna bez cienia obłudy i udawania, że jesteśmy od nich lepsi! I to prawda. I za tę “normalność” apostołów powinniśmy Bogu dziękować dniem i nocą. Dlaczego? Ponieważ w ten sposób odkrywamy, iż są oni dla nas autentycznie punktem odniesienia w naszym życiu, pokazują, że człowiek - jakkolwiek słaby i grzeszny - może stać się Bożym uczniem, jeśli tylko swą ufność pokłada w Nim, a nie w sobie. Jeśli przestaniemy liczyć wyłącznie na siebie, na swoje możliwości intelektualne, duchowe czy fizyczne, na swoje studia czy umiejętności, jeśli dostrzeżemy swoje ograniczenia i słabości i zaczniemy wreszcie większą ufność pokładać w Jezusie, w Jego mocy i sile, wtedy dopiero, krok po kroku, zaczynamy się “stawać” Jego uczniami. Stąd Jezus wybrał takich, a nie innych, słabych i grzesznych, dalekich od ideału, aby poprzez doświadczanie własnej słabości, ograniczoności i grzechu stawali się coraz bardziej “Jego”. Doświadczenie własnej słabości nie zawsze musi być destruktywne, wprost przeciwnie - może stać się dla człowieka błogosławieństwem, jeśli tylko potrafi szukać ratunku i wyjścia z trudnej sytuacji w Jezusie.